wtorek, 24 marca 2015

Nie porzucaj zwierzat!!!

Coraz czesciej natykam sie w sieci na rozne apele dotyczace humanitarnego traktowania zwierzat... 
Cieszy mnie fakt, ze ludzie chca pomagac i chca zapobiegac porzucaniu psow przez osoby, ktore zdeklarowaly sie wczesniej nimi opiekowac. Jednoczesnie  natykam sie ciagle na informacje o zlym traktowaniu zwierzat, o maltretowaniu, znecaniu, porzuceniu czy innych podobnych historiach.
Caly czas sie zastanawiam... Zastanawiam sie, jak mozna byc tak okrutnym czlowiekiem, pozbawionym wszelakiej empatii, zrozumienia, wspolczucia, a przede wszystkim milosci. Milosci, ktora daje nam wszystko, i ktora jest bezwarunkowa. Sumienie... Czy ci ludzie ja maja...? Nie sadze. I to mnie przeraza.  Nie potrafie i nie chce tego zrozumiec. Do czego zmierza nasz swiat...? Dlaczego tym ludziom przychodzi to tak latwo...? Kim oni sa...? Na te pytania tez nie moge znalezc odpowiedzi...
Wniosek jest jeden... Zwierzeta sa lepszymi istotami od ludzi. Sa prawdzimymi przyjaciolmi, ktorzy kochaja cie bezwarunkowo, i ktorzy zawsze sa przy tobie... 
Dlatego dbaj o swojego pupila i kochaj, tak jak on kocha ciebie... 





niedziela, 1 lutego 2015

Pobyt Rockiego w Polsce i powrot do domu.

Nasz dwutygodniowy pobyt w Polsce byl dla Rockiego pelen wrazen. Poznal on nowe tereny..., zawieral nowe znajomosci, byl rozpieszczany przez cala rodzine... Nie obylo sie jednak bez wizyty u weterynarza... I nie mowie tu o wymaganych pieczatkach w paszporcie. Mowa o uczuleniu, ktorego Rocky nabawil sie w trakcie pobytu.
Zaczne moze jednak od poczatku...
Rocky byl bardzo podekscytowany nowo poznanymi miejscami a takze nowo poznanymi osobami. Do wszystkich byl bardzo przyjazny, a takze z dziecmi bawil sie wspaniale. Byl bardzo delikatny i cierpliwy.
Na poczatku pobytu podczas spacerow, Rocky byl bardzo przestraszony i nieufny. Prawdopodobnie spowodowane to bylo uporczywym szczekaniem jednego psa, ktorego nasz pupil bardzo sie pzestraszyl... Potem juz Rocky nie chcial chodzic w to same miejsce i za kazdym razem wzbranial sie przy wejsciu do tego parku. Zmienilismy wiec rejony. Chodzilismy po innych malowniczych terenach, ktorych nie brakuje w naszym polskim miescie.

Bawil sie doskonale... Biegal niczym kon wyscigowy i skikal po wysokich trawach, okazujac swoje szczescie i radosc. 
Po jakims czasie postanowilismy sprobowac wrocic do uprzedniego parku, w ktorym czul sie tak nieswojo... Rocky jednak bez oporow hasal i bawil sie do upadlego. Odetchnelam z ulga...
 Jak na poczatku wspomnialam, nie obylo sie bez wizyty u weterynarza. Pewnego dnia Rocky zaczal sie niesamowicie drapac, a jego skora byla bardzo mocno zarozowiona. Podczas wizyty, lekarz pobral probki krwi. Po odebraniu winikow, okazalo sie, ze nasz kochany pupil jest uczulony prawie na wszystko... Na drzewa, trawe, kurz, roztocza... Lekarz zaaplikowal Rockiemu niewielka dawke sterydu, przepisal odpowiedni olej na siersc i skore, oraz szampon przeznaczony dla alergicznych psow (usmierzajacy swiad).  Zalecono nam jednak udac sie rowniez z winikami do naszego weterynarza w \UK, aby zaczac odpowiednie leczenie na miejscu... 

I tak nasza wizyta w Polsce dobiegla konca... Podroz minela spokojnie, choc Rocky spal mniej niz ostatnio.  Byl jednak bardzo spokojny i grzeczny. Dzieki temu wyjazdowi nasz pupil przyzwyczail sie do jazdy samochodem i nie ma juz problemow z wsiadaaniem do auta, a wrecz przeciwnie. Bardzo to polubil. Jazda stala sie dla niego przyjemnoscia, podczas ktorej obserwuje wszystko co dzieje sie za oknem. 

Kiedy dotarlismy do domu, Rocky od razu pobiegl do swojego ogrodka, po ktorym niesamowicie szalal i dawal znac ze wrocil... ;-)






Rocky bawi sie z Gandim, 12-sto letnim owczarkiem niemieckim.












Rocky czai sie na kota
















Spacer 















Sesja zdjeciowa Rockiego fot. Karolinka


















Olus i Rocky :-) 




















Karolinka - nasza najlepsza niania Rockiego :-)



sobota, 10 stycznia 2015

Pierwsza podroz do Polski

Rocky ma juz pierwsza podroz do Polski za soba. Odbylismy ja samochodem, jednak obawialismy sie jak zniesie tyle godzin w aucie.  Nasze obawy zwiazane byly z jego choroba lokomocyjna, przez ktora Rocky zle znosi jazde samochodem.
Aby przygotowac sie do tej wyprawy, w pierwszej kolejnosci odwiedzilismy naszego weterynarza. Dobral on odpowiednie leki na chorobe lokomocyjna, w odpowiedniej dawce. Nastepnie zostalo nam pakowanie i kapiel Rockiego.
Najwazniejsze bylo spakowanie jego pokarmu, przysmakow oraz innych potrzebnych akcesoriow. Zabralismy ze soba caly jego ekwipunek, a mianowicie: lozko, bez ktorego nie zasnie; misek, do ktorych jest bardzo przywiazany ;-) maty, na ktorej uwielbia bawic sie swoimi zabawkami; szczotke itp. Jednym slowem, cala torba nalezala do Rockiego...
Kolejnym krokiem byla kapiel... Rocky nie przepada za nia, jednak tego dnia byl wyjatkowo spokojny. Kapiel ta odbyla sie dzien przed wyjazdem, gdyz chcielismy aby przy pierwszym spotkaniu z rodzina, zrobil jak najlepsze wrazenie. 
Nadszedl dzien wyjazdu... Wstalismy bardzo wczesnie rano, o godz 02.00 nad ranem. Rocky nie zdawal sobie sprawy co sie dzieje... Krzatanina, ostatnie pakowanie... Nie przeszkadzalo mu to jednak. Robiac przerozne fikolki, zapraszal nas do zabawy ;-)
Jak zalecil weterynarz, pol godziny przed podroza, dalismy Rockiemu tabletki, nie karmiac go przy tym przed tak dlugo jazda. I tak oto nasza przygoda sie rozpoczela...
Po wejsciu do samochodu, nasz Pupil w swojej budzie, po dwoch minutach zasnal... ufff... Odetchnelam z ulga...
Kiedy dotarlismy do tunelu, Rocky odrazu podniosl glowe i zaczal rozgladac sie dookola... Na szczescie nie trwalo to dlugo i w niedlugim czasie ponownie zapadl w sen. 
Nasza podroz trwala 10 godzin, z kilkoma przerwami na krotkie spacery. Nasz kochany "Mruczus" podczas tego wyjazdu byl bardzo spokojny i grzeczny. Moje obawy byly niepotrzebne, a Rocky spal spokojnie lub lezakowal obserwujac widoki.
I w taki oto sposob nasza podroz dobiegla konca... Dotarlismy do Polski, a Rocky przy spotkaniu z rodzina byl bardzo podekscytowany nowym miejscem i nowo spotkanymi ludzmi...
Po dlugim, meczacym dniu, ulozyl sie wygodnie w swoim kaciku...