sobota, 29 listopada 2014

Swieta coraz blizej...

Dzis postanowilismy z Rockym zajrzec na swiateczny kiemasz, ktory rozpoczyna sie cztery tygodnie przed wigilia. Odbywa sie on w kazdy weekend grudnia i mozna tam znalezc wiele ciekawych ozdob swiatecznych, smakolykow oraz wiele innych rzeczy...
Kocham ten swiateczny klimat... Te migajace swiatelka, zapach pierniczkow, dzwiek koled, ktore towarzysza mi przy kazdym kroku... Jednym slowem jest to czas, ktory wprawia mnie w radosny nastroj i dostarcza mi ogromu energii. 
Dla Rockiego beda to pierwsze swieta, wiec wszystko to bylo dla niego czyms nowym. Wpatrywal sie w swiatelka z wielkim zainteresowaniem i zdziwieniem... A uwierzcie mi..., bylo na co patrzec... 
Kazdy jego krok byl zwazony i ostrozny. Po jakim czasie oswoil sie z dzwiekami, swiatelkami i ruszyl przed siebie niczym dumny paw. 
Spacerujacy tam ludzie, nie przeszli obojetnie obok Rockiego. Kazdy chcial go poglaskac, przywitac sie, a on merdajacym ogonkiem odwzajemnial ich radosc i szczescie. Kiedy tak szlismy alejkami , uslyszelismy znajomy glos... Okazal sie on byc glosem wlascicielki pieska Diesla, z ktorym Rocky uwielbia bawic sie w parku. Koledzy byli tak szczesliwi swoim spotkaniem, ze zapomnieli o bozym swiecie... 
Jednak nasze spotkanie musialo dobiec konca i trzeba bylo wracac do domu. Rocky oczywiscie nie byl zachwycony tym faktem... Jak ja to nazywam "Szczelil focha" i odwrocil sie napiecie... 
Maz chcac pocieszyc naszego pupila, zrobil sweet focie, na ktorej Rocky, jak widac na zalaczonym obrazku, smieje sie do rozpuchu... hehe
W zasadzie to nie wiem czy to smiech, czy mina mowiaca "poloz mnie na ziemie!!!". Zostawiam to waszej ocenie...

Sniegu niestety nam zabraklo... Bardzo za nim tesknimy i chcielibysmy, aby Rocky poznal to uczucie, kiedy biega sie i szaleje po tym bialym puchu... 
Dostalismy dzis chociaz jego namiastke... A mianowicie rozpylano sztuczny snieg...

Tak sie rozpedzilam, ze zapomnialam wspomniec o najwazniejszym...
 Z tych emocji i swiatecznego nastroju, ktore nas ogarnely,  ubralismy dzis z Rockym choinke... Tak, tak..., juz dzis. Kocham swieta i nie widze powodu, aby nie miec jej jak najdluzej przy sobie. Mozecie pomyslec... "ale przeciez szybko sie znudzi..." Uwierzcie mi, ze nie... Napewno nie. 
Kiedy nasza choinka stanela juz ubrana i polyskujaca lampkami, Rocky od razu wskoczyl do swojego lozeczka stojacego tuz przed nia. Rozlozyl sie wygodnie i oznajmil, ze to jego miejscowka, przy ktorej bedzie czekal na  Swietego Mikolaja...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz